Już na końcu poprzedniego wpisu zdradziłam Wam, że wybieramy się z przyjaciółkami na mecz otwarcia Mistrzostw Świata 2014 w piłce siatkowej, który miał odbyć się w Warszawie na Stadionie Narodowym. Tak zaiste się stało. W dużym skrócie "veni, vidi, vici", i wrażenia tak niesamowite, a wspomnienia tak wspaniałe, że potrzebowałam kilku dni żeby nieco ochłonąć i zdać tutaj możliwie jak najbardziej rzeczową relację z tego, co się tam działo. Jeśli natomiast chcecie się dowiedzieć jak to było dokładnie, zapraszam do lektury :)
Oszołomienie i zagubienie
fot. Kasia Kwiecień |
Śpiewy, tańce i swawole!
Jak to podczas każdego wielkiego otwarcia bywa, zanim przejdzie się do sedna sprawy, konieczne jest wplecenie jakiegoś wątku rozrywkowo-artystycznego. Nie inaczej było również i tym razem, i na scenie obok boiska pojawili się tacy wykonawcy jak Donatan i Cleo oraz Margaret, która wykonała oficjalny hymn Mistrzostw Świata. Ponieważ o gustach dyskutować nie wypada, więc nie będę tutaj wyrażać swojej opinii na temat wyboru artystów; powiem jedynie tak: w tych okolicznościach zupełnie mi to nie przeszkadzało. Miało być rozrywkowo i tanecznie i tak właśnie było. Do tego doszedł całkiem ciekawy występ taneczny, do którego choreografię układał dobrze wszystkim znany Agustin Egurrola, a to wszystko w akompaniamencie skreczów dj'a Adamusa ;) dali radę. Nie obyło się również bez oficjalnych przemówień całkiem ważnych ludzi, w tym uroczyste otwarcie Mistrzostw przez prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz krótkie przywitanie prezydenta FIVB Andy'ego Gracy, z którego ja usłyszałam jedynie mnóstwo "thank you, thank you", ale który jak się okazało powiedział wiele ciepłych słów na temat Polski i naszej organizacji imprezy :) Najfajniejszym i najbardziej wzruszającym niesportowym elementem otwarcia było oficjalne podziękowanie dla Piotrka Gruszki za całokształt kariery. Pomysł organizatorów spotkał się z ogromnym aplauzem widowni, a sam zawodnik był tak zaskoczony i poruszony, że trudno mu było cokolwiek powiedzieć.
Jak to podczas każdego wielkiego otwarcia bywa, zanim przejdzie się do sedna sprawy, konieczne jest wplecenie jakiegoś wątku rozrywkowo-artystycznego. Nie inaczej było również i tym razem, i na scenie obok boiska pojawili się tacy wykonawcy jak Donatan i Cleo oraz Margaret, która wykonała oficjalny hymn Mistrzostw Świata. Ponieważ o gustach dyskutować nie wypada, więc nie będę tutaj wyrażać swojej opinii na temat wyboru artystów; powiem jedynie tak: w tych okolicznościach zupełnie mi to nie przeszkadzało. Miało być rozrywkowo i tanecznie i tak właśnie było. Do tego doszedł całkiem ciekawy występ taneczny, do którego choreografię układał dobrze wszystkim znany Agustin Egurrola, a to wszystko w akompaniamencie skreczów dj'a Adamusa ;) dali radę. Nie obyło się również bez oficjalnych przemówień całkiem ważnych ludzi, w tym uroczyste otwarcie Mistrzostw przez prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz krótkie przywitanie prezydenta FIVB Andy'ego Gracy, z którego ja usłyszałam jedynie mnóstwo "thank you, thank you", ale który jak się okazało powiedział wiele ciepłych słów na temat Polski i naszej organizacji imprezy :) Najfajniejszym i najbardziej wzruszającym niesportowym elementem otwarcia było oficjalne podziękowanie dla Piotrka Gruszki za całokształt kariery. Pomysł organizatorów spotkał się z ogromnym aplauzem widowni, a sam zawodnik był tak zaskoczony i poruszony, że trudno mu było cokolwiek powiedzieć.
Główne Gwiazdy na czerwonym dywanie
W końcu przyszedł właściwy moment na pojawienie się na środeczku stadionu najważniejszych postaci mającego miejsce wydarzenia! Siatkarze wbiegali na boisko po długim czerwonym dywanie, i z tego co sami przyznali, sprawiło im to mnóstwo frajdy i było czymś niesamowitym - nawet dla tych, którzy mają za sobą już kilkaset meczów z orzełkiem na piersi. Ku mojej osobistej radości, najwięcej oklasków zebrał Krzysiek Ignaczak, w co miałam swój niewielki wkład (gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, to jest moja ulubiona postać polskiej siatkówki ;) Zawodnicy ogólnie byli pod dużym wrażeniem tego co zobaczyli i przeżyli w Warszawie, o czym świadczą ich późniejsze wypowiedzi. Michał Winiarski na konferencji pomeczowej przyznał, że nigdy nie słyszał tak pięknie wykonanego hymnu Polski; Andrzej Wrona na swoim fan page'u napisał, że dla takiej chwili warto było trenować przez 15 lat; a sam Igła dodał na blogu, że miał ogromną ochotę wbiegać po czerwonym dywanie kilka kroków w przód i jeden w tył, żeby ta chwila dłużej trwała :) Z resztą przeciwnicy również nie kryli swojego zachwytu nad tym wszystkim i oświadczyli, że Polska to jedyne miejsce, gdzie oni jako siatkarze mogą się poczuć jak prawdziwe gwiazdy.
Mecz i poziom sportowy wydarzenia
fot. Kasia Kowol |
Ale żeby nie było zbyt kolorowo...
Powiem tak: mi, dziewczynom i pewnie znakomitej większości kibiców cała impreza bardzo się podobała i głęboko zapadła w pamięć. Wiadomo, że każdy znajdzie kilka rzeczy, które by zmienił albo które nieszczególnie przypadły mu do gustu, ale takie jest życie - nie zawsze da się każdemu dogodzić, szczególnie wtedy kiedy w grę wchodzi po nad 62 tysiące różnych gustów i guścików. Ogólnie jednak, moim zdaniem, organizatorzy nie zawiedli i zrobili co mogli, żeby świat zobaczył piękno siatkówki w Polsce. Jednakowoż zawsze jak dzieje się u nas coś fajnego, z czego możemy być dumni jako naród, to do głosu dochodzą malkontenci, którzy najchętniej by ten stadion zamknęli na cztery spusty i całe towarzystwo przepędzili do domu, a ich osobisty wkład w kreowaniu pozytywnej atmosfery i całego wydarzenia wynosi zero. Ja na ten temat więcej nie będę pisać, jedynie dodam, że znakomita odpowiedź na tego typu bezpodstawne nieraz narzekania znajduje się w felietonie Marka Magiery, który możecie przeczytać tutaj ;) I tyle w tym temacie.
fot. Kasia Kwiecień |
I na koniec...!
Podsumowując, dla mnie to była bomba i petarda, albo petarda z bombą - jak kto woli ;) Na MŚ czekałam od dobrych kilku lat, na mecz otwarcia od momentu kiedy dowiedziałam się, że Nasi zagrają na Stadionie Narodowym, i wszystkie moje oczekiwania zostały spełnione. Na pewno te chwile, łącznie z odśpiewaniem Mazurka Dąbrowskiego czy Pieśni o Małym Rycerzu przez taką dużą ilość gardeł zapamiętam do końca życia i będę opowiadać o tym przyszłym pokoleniom. Aczkolwiek, mam taką małą nadzieję, że było to pierwsze, ale nie ostatnie tak duże wydarzenie dotyczące polskiej siatkówki... ;)
fot. Kasia Kowol |
Zazdroszczę, zazdroszczę, zazdroszczę!!
OdpowiedzUsuń-A
Nie zazdrość, tylko następnym razem jedź z Nami, panno A ;)
Usuń