czwartek, 11 czerwca 2015

Kibica siatkówki po starcie Ligi Światowej spostrzeżenia pierwsze

Jak już wspominałam w poprzednim wpisie, niecałe dwa tygodnie temu polscy siatkarze rozegrali pierwszy w tym sezonie reprezentacyjnym mecz w ramach rozgrywek Ligi Światowej. Wówczas ich przeciwnikiem była jak zawsze silna Rosja, natomiast tydzień później przyszedł czas na nieprzewidywalny w swoich poczynaniach Iran. Do tej pory Polacy wychodzili ze wszystkich pojedynków zwycięsko, a moja radość z tego powodu jest tak wielka, że przerodziła się w niniejszy artykuł na blogu, na który z tego miejsca wszystkich serdecznie zapraszam :).

Niecierpliwe oczekiwanie i przedsezonowa niepewność
Wszyscy dobrze pamiętamy, że ostatni sezon w wykonaniu naszej reprezentacji zakończył się spektakularnie (o tym jak bardzo spektakularnie, można przeczytać tutaj). Siatkarze, zdobywając tytuł Mistrzów Świata postawili sobie poprzeczkę bardzo wysoko, tak, że wyżej się już chyba nie da (no może gdyby zdobyli złoto na igrzyskach olimpijskich, to byłoby nieco wyżej niż teraz). Wiadomym było więc, że oczekiwania przed obecnym sezonem są bardzo wysokie, ale równocześnie towarzyszyła im świadomość tego, że reprezentację – przynajmniej na ten sezon, o ile nie na dobre – opuścili jej czterej czołowi i doświadczeni zawodnicy: Krzysiek Ignaczak, Michał Winiarski, Paweł Zagumny oraz Mariusz Wlazły. Bez nich nasza drużyna, mimo że wciąż silna, nie była traktowana jako stuprocentowy faworyt do wygrania LŚ i w ogóle wszystkiego. Poza tym, nowy sezon to nowy sezon – nigdy nie możemy być pewni jak zawodnicy będą sobie radzić po ciężkich rozgrywkach klubowych, czy też jakie nowe koncepcje zaproponuje i wprowadzi do treningów trener. Dlatego wszyscy zawsze z ogromnym napięciem i bardzo bacznie przyglądają się poczynaniom siatkarzy podczas pierwszego meczu. A ten pierwszy po długiej przewie był taki, że owemu przyglądaniu się towarzyszyło z pewnością przecieranie oczu ze zdumienia i podtrzymywaniu szczęki, która co chwilę opadała, bo... 

źródło: en.wikipedia.org


było tak dobrze!
Nie czarujmy się, nie wiem czy ktokolwiek przypuszczał, że nasi wyjdą na boisko po kilkumiesięcznej przerwie i zleją Rosjan 3:0 (bo inaczej nie można tego było nazwać;). Dodatkowo, z bardzo dobrej strony pokazali się tutaj Mateusz Bieniek - debiutant w reprezentacji Polski seniorów, który czarował Rosjan zarówno zagrywką, jak i swoją skutecznością w ataku (podobno Piotr Gacek śmiał się po meczu, że przypilnuje Bieńka, żeby po tym wieczorze nie poszedł do solarium i nie strzelił sobie tatuażu :D). Niemniej jednak, wydaje się, że temu chłopakowi woda sodowa raczej do głowy uderzyć nie powinna. Cieszy też powrót Bartosza Kurka, bez którego jak wiadomo reprezentacja sobie na Mistrzostwach Świata poradziła, ale z którym zapewne będzie sobie radzić jeszcze lepiej. Swoją drogą, dla Bartka to też pewnego rodzaju debiut, bo z przyjęcia został przeniesiony na pozycję atakującego na potrzeby reprezentacji. Jak na razie ta konfiguracja zdaje egzamin i mamy nadzieje, że będzie jeszcze lepiej. W drugim meczu z Rosjanami było już znacznie trudniej, ale ostatecznie wyszliśmy z tej batalii zwycięsko, pokonując przeciwników w tie breaku. Z resztą, to niejedyny tie break w tym sezonie, w którym Polacy byli górą, ponieważ tak samo dramatycznie wyglądał drugi mecz z Iranem, rozgrywany tydzień później w Częstochowie. Dobrze jest mieć świadomość, że umiejętność trzymania nerwów na wodzy i walki do samego końca nawet w trudnych momentach ostała się w naszych szeregach, mimo prawie rocznej przerwy w występach biało-czerwonych.

Nie tylko na boisku mamy nowe twarze
Ten, kto ogląda mecze reprezentacji Polski w telewizji, wie, że studio zarówno przed, jak i po meczu, jest prowadzone generalnie w tonie luźnym i - rzekłabym - raczej humorystycznym. Oczywiście, Panowie dzielą się z kibicami ważnymi technicznymi i profesjonalnymi danymi i analizami, ale kiedy w studiu siedzą takie osobowości jak Ireneusz Mazur i Jerzy Mielewski, to wiadomo, że rozmowa będzie co najmniej nietuzinkowa. Teraz do tego składu dołączył Krzysztof Ignaczak, który wcześniej również się tam pojawiał, ale domyślam się, że po zakończeniu kariery w kadrze stanie się stałym bywalcem. W związku z tym, powstała nam tam swoista mieszanka wybuchowa, którą większość kibiców uwielbia, bo żartów i niektórych wypowiedzi tych Panów nie da się zapomnieć i nie da się przy nich nie zaśmiać. Część z nich jest trochę kąśliwa, niektóre są ironiczne, inne znowu ocierają się o absurd – a to wszystko to jest to, co misie lubią najbardziej ^^. Ponadto, Panowie nie szczędzą ciętych żartów wobec siebie nawzajem, a co najważniejsze potrafią się z nich śmiać, co dodatkowo ubogaca całe widowisko :D. Myślę, że jest to dobry temat na osobny wpis, a że mam pozapisywane w różnych miejscach rozmaite „kwiatki”, to kiedyś chętnie nimi z Wami podzielę.

źródło: flickr.com


Teraz tournée po świecie
W Polsce, wiadomo, gra się łatwiej i fajnie, że nasi to wykorzystali, teraz pora na zmiany stref czasowych i inne trudności. Mamy jednak nadzieję, że to ich zahartuje w boju – szczególnie tych młodych zawodników. W najbliższy weekend na tapecie będą pojedynki ze Stanami Zjednoczonymi, które nigdy nie są łatwe. Mecze z Rosjanami na ich własnym terenie to też nie jest bułka z masłem. Natomiast Iran... kto oglądał już kiedyś mecz rozgrywany tamże, ten wie o czym ja mówię. Poziom huku, szumu i gwizdów jest tam tak ekstremalny, że czasem trudno jest dosłyszeć słowa komentatorów. Najgorsze jest to, że on trwa nieprzerwanie. Nieważne kto serwuje. Nieważne czy jest właśnie przerwa techniczna. Nieważne, że na boisku nie dzieję się nic szczególnego. Oni po prostu buczą. Biorąc pod uwagę, fakt, że tam na trybunach zasiadają sami mężczyźni, no to sobie możecie ten dramatyczny spektakl wyobrazić (albo obejrzeć nayoutube - order dla tego, kto to wytrzyma w całości). Jak więc widać, będzie gorąco, „będzie zabawa, będzie się działo” i emocji w najbliższych tygodniach na pewno nie zabraknie!

źródło: pl.wikipedia,org


A potem...?
A potem nasi siatkarze wracają do Polski, czego ja się już nie mogę doczekać, bo 4 lipca grają w Krakowie ze Stanami, i my tam będziemy ze swoją ekipą B-). Dlatego już teraz mogę obiecać obszerną relację z tego wydarzenia, zarówno fotograficzną jak i słowną :). Zawczasu serdecznie zapraszam! A może kogoś z Was uda mi się tam spotkać? :)

PS. Uwaga, uwaga! W najbliższych dniach zamierzam wprowadzić większe zmiany na blogu, więc przez jakiś czas, może tutaj panować ogólny chaos i bałagan, za co z góry przepraszam!


PS2. Mam nadzieję, że efekt końcowy wszystkie niedogodności Wam zrekompensuje :).
Share:

czwartek, 4 czerwca 2015

Co tutaj się w ogóle wyrabia?

No właśnie – to jest dobre pytanie. Bardzo długo panowała cisza i pustka na blogu, dlatego doszłam do wniosku, że teraz nie mogę tak sobie po prostu wrócić, ot co, bez żadnych wyjaśnień. Zapraszam wszystkich zainteresowanych na wpis dotyczący tego, co się działo i tego, co się dziać będzie. A jeśli kogoś to w zasadzie nie interesuje – to proszę o cierpliwość, wkrótce pojawi się „normalny” wpis ;).

Gdzie żeś ty bywał czarny baranie?
Licencjat stukałem, mój miły panie! (62 strony, bom pomylony ;P) Dokładnie tak było i to jest w zasadzie główny i prawie jedyny powód stagnacji, która zapanowała przez ostatni czas na blogu. Gwoli wyjaśnienia: była to zaległa praca licencjacka, na kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna, którą odkładałam już przez prawie 2 lata aż w końcu usłyszałam w oddali bicie dzwonu. Jak się okazało, był to ostatni dzwon(ek) żeby się do tego zabrać i obronić tytuł oraz przypieczętować 3 lata nauki, no i udało się w końcu zamknąć temat. Temat jak dla mnie ciekawy i przyjemny – akademickie rozważania dotyczące felietonów sportowych autorstwa Zdzisława Ambroziaka, ale sama czynność pisania takich dzieł zawsze jest dla mnie problemem. Jak się już jednak rozpędziłam, to stworzyłam pracę teoretycznie o połowę za długą. Ale jak widać, udało się w końcu przynajmniej pokonać lenistwo, ostatnia kropka została postawiona, a bronić się będę końcem czerwca, więc bardzo proszę o mentalne wsparcie :) A ponieważ praca jest gotowa, to mogę ze spokojnym sumieniem wrócić do pisania bloga i proszę bardzo – oto jestem ;) (nareszcie, bo bardzo mi tego brakowało!)

morguefile.com

Cóżeś tam robił, czarny baranie?
Radio Oświęcim i język włoski, mój miły panie! Prawda jest taka, że gdybym miała tylko jedną pracę i licencjat do napisania, to i na bloga znalazłby się czas. Niemniej jednak, jakoś tako się w tym roku poskładało, że zapisałam się na kurs włoskiego (w końcu i nie wiem dlaczego tak późno!), a ponadto nadarzyła się okazja żeby przyłączyć się do drużyny lokalnego radia w moim rodzinnym mieście. W obydwie rzeczy bardzo się wkręciłam i próbuję prężnie działać, dlatego czas mam rozplanowany praktycznie co do godziny każdego tygodnia, tak żeby ze wszystkim zdążyć i przy okazji się tym nacieszyć :) Na stronę Radia Oświęcim serdecznie zapraszam (na facebooka też). Koniecznie nas posłuchajcie, bo zaczynamy się rozkręcać i cóż tu dużo mówić – dzieje się i dziać się zapewne będzie!

Gdzie teraz zmierzasz, czarny baranie?
Do przodu jak zawsze, mój miły panie! Przez czas tworzenia licencjatu, ale też dużo wcześniej, w mojej głowie pojawiło się mnóstwo pomysłów na nowe rzeczy, których mogę się podjąć; na ulepszenia blogowe oraz na nowy projekt, ale nic na razie na jego temat więcej nie zdradzę. Nie wiem dlaczego tak jest, ale zawsze gdy mam do zrobienia coś konkretnego, gdzie jest niewiele miejsca na kreatywność, to mam wrażenie, że jedna półkula mojego mózgu po cichutku wykrada się z głowy przez maleńkie drzwiczki, chichocąc i bąkając pod nosem „to wy se tu siedźcie, a ja zaraz wracam” :D. A gdy ta druga się już zmęczy i kończy pracę, to ta pierwsza wraca niepostrzeżenie po tym jak pozbierała do worka pomysły na życie z całego świata. I weź tu człowieku sobie potem coś z tego wybierz... Podjęłam jednak wysiłek i postanowiłam coś z tego bogactwa myśli wyselekcjonować, a efekty zapewne będą widoczne w bliższym lub dalszym „krótce”. Uchylę rąbka tajemnicy, że idą graficzne i nie tylko zmiany na Prozaicznym, więc szykujcie się na odświeżenie klimatu :). 

zdjęcie Kasia Kowol/ koncert w Hali Stulecia


A tak poza tym, czarny baranie?
A tak poza tym, to mnóstwo rzezy, które niezmiernie mnie cieszą! Takie jak zbliżające się planowane i nieplanowane wycieczki, lista książek do kupienia, koncerty Męskiego Grania w perfekcyjnym jak dla mnie składzie i siatkarski sezon reprezentacyjny! W ostatnim tygodniu ruszyły rozgrywki Ligi Światowej i już na początek wygraliśmy z Rosją dwa mecze, więc jak tu się nie skakać z radości do sufitu :)! Bardzo stęskniłam się za meczami z udziałem biało-czerwonych i niezmiernie się cieszę, że emocje sprzed roku zaczynają powoli budzić się z zimowego snu. Jest taka struna w mojej duszy, którą potrafi poruszyć tylko mecz siatkówki i właśnie kilka dni temu drgnęła. Pełną parą zagra zapewne 4 lipca podczas meczu w Krakowie na który wybieramy się z przyjaciółmi i którego już nie mogę się doczekać :). A tak w ogóle, to czerwiec, ciepło, słońce, lato i te sprawy, więc samo dobre nadchodzi :).

Porządki zrobione, można ruszać dalej
Ten wpis był mi potrzebny nie tylko po to, żeby co nieco wam wyjaśnić, ale też po to żeby sobie uporządkować, to co się ostatnio działo, dzieje i dziać będzie, wziąć oddech i pójść spokojnie dalej. Dlatego już teraz zapraszam na kolejne wpisy, które już niedługo się tutaj będą pojawiać – mam nadzieję, że systematycznie. W głowie mam już cała listę tematów, zdradzę więc, że będzie trochę literaturnie, troche muzycznie i na pewno bardzo sportowo, bo w najbliższym czasie siatkówka pewnie przynajmniej w połowie zawładnie moim życiem. Na to wszystko zapraszam już teraz, a póki co macham łapką i wołam cześć i czołem!

PS. Z tym czarnym baranem to nie że coś ze mną nie w porządku albo mam swoje zwierzęce alter ego, ale jest taka piosenka, na bazie której stworzyłam śródtytuły do tego wpisu. Dla tych co nie znają, to proszę tutaj sobie posłuchać. 

PS2. Wcale też nie upieram się, że wszystko ze mną w porządku ;).

morguefile.com


Share: