środa, 31 grudnia 2014

Kilkuzdaniowe podsumowanie roku 2014

Cześć :) Dzisiaj chciałam na luzie, krótko i zwięźle, ale treściwie podsumować rok 2014, który obfitował w różne emocje i lepsze oraz gorsze chwile. Wiem, że teraz wszyscy coś podsumowują i pewnie macie już przesyt tych całorocznych ewaluacji, dlatego też u mnie będzie krótko - kilkuzdaniowo, ale za to w różnych dziedzinach. Zapraszam! 

Jako, że jest to pierwszy koniec roku na Prozaicznym, to chciałam żeby owo podsumowanie było nieco inne niż zazwyczaj to bywa w Internecie, takie wyjątkowe. Ostatecznie zadecydowałam, że przyjmie ono formę cytatów z książki, utworów muzycznych i filmu, które zrobiły na mnie największe wrażenie w tym roku i w pewien sposób były dla mnie ważne albo poruszyły coś w środku - w móżdżku i/lub w serduchu. Dodatkowo, poszczególne fragmenty wyróżnione poniżej składają się na życzenia noworoczne, które czekają na Was na końcu wpisu :) 

Książka Mitcha Alboma Zaklinacz czasu


morguefile.com


"Nigdy nie jest za późno 
ani za wcześnie.         
Jest dokładnie wtedy 
kiedy trzeba."

"Czas nie jest czymś, co można zawrócić. W każdej następnej chwili może czekać na ciebie odpowiedź na twoje modlitwy. Odrzucenie tego oznacza odrzucenie najważniejszej części przyszłości."

"Koniec dotyczy wczoraj a nie jutra."


Film Łukasz Palkowskiego Bogowie




"- Serce nie sługa!
- Zobaczymy."


Utwór Artura Rojka Czas który pozostał




"Nawet jeśli to nie to
usiłuję uwierzyć w coś"


Utwór Georga Ezry Listen to the Man




"You don't have to be there
You don't have to be scared
You don't need a plan of what you wanna do"


Mój osobisty trening roku




Ten trening zapamiętałam zdecydowanie na cały rok. Wygląda niepozornie, ale prawie mnie zabił :D (Ewa J. - dziękuję za podesłanie;). Ostrzeżenie: tylko dla osób z naprawdę dobrą kondycją!


Zdobycie złotego medalu Mistrzostw Świata 2014 przez polskich siatkarzy




"Jesteśmy Mistrzami Świata!!!"


Prozaiczne życzenia noworoczne

Kochani! 

Z okazji zbliżającego się wielgachnymi krokami Nowego 2015 Roku, chcę Wam życzyć:
* dystansu do upływającego czasu - nieważne czy będziemy się tym zamartwiać czy nie, on i tak będzie mijał, więc cieszmy się chwilą :)
* odwagi - takiej jaką miał profesor Religa - żeby iść pod prąd, wziąć własne życie w swoje ręce i zmieniać świat, bo nikt inny za nas tego nie zrobi,
* wiary w cokolwiek, bo nie wierząc w nic ciężko jest żyć,
* odwagi żeby coś zmienić w swoim życiu, przenosić się w inne miejsca i podejmować spontaniczne decyzje bez paraliżującego strachu, że coś nie wyjdzie, ale za to z nutką ekscytacji i gotowością aby stawić czoła nieznanemu,
* tyle endorfin na co dzień, ile mamy w organizmie po naprawdę porządnym treningu,
* i żeby ten rok był dla Was wszystkim po prostu MISTRZOSTWEM ŚWIATA :) 


Szczęśliwego Nowego Roku!


morguefile.com



Share:

niedziela, 21 grudnia 2014

Przedświątecznie i sportowo :)

Czas ostatnio pędzi jak oszalały... Niedawno jeszcze był wrzesień i emocje związane z siatkarskimi Mistrzostwami Świata, a potem rzuciliśmy się w wir pracy, nauki i innych ciekawych rzeczy pochłaniających dzień za dniem, aż nagle... raz, dwa, trzy i proszę, za chwilę mamy Święta Bożego Narodzenia! Już za trzy dni zapewne większość z Was zasiądzie z bliskimi przy wigilijnym stole żeby spędzić razem czas, połamać się opłatkiem i nacieszyć się chwilą spokoju i sobą nawzajem, a może nawet pokusić się o chwilę refleksji. Święta to też czas odpoczynku dla sportowców, to właśnie wtedy mogą zejść z boiska, wrócić do domu i pobyć z rodziną. Zanim jednak to nastąpi, nasi ulubieńcy często angażują się w różne ciekawe projekty związane z tym magicznym świątecznym czasem. Co takiego robią sportowcy przed Świętami? O tym właśnie przeczytacie w dzisiejszym wpisie :)


morguefile.com

Obserwując tryb życia i ilość obowiązków, z którymi na co dzień muszą sobie dawać radę sportowcy, mogłoby się wydawać, że nie ma takiej możliwości, aby angażowali się jeszcze w dodatkowe akcje czy projekty. Niemniej jednak, dobrze wiemy, że wielu z nich posiada jakąś czarodziejską moc wydłużania doby i dzięki temu ma czas żeby udzielać się charytatywnie, prowadzić dodatkowe biznesy albo dzielić się ze wszystkimi dookoła swoim poczuciem humoru ;) (tutaj możecie przeczytać o tym, co siatkarze robią w Internetach). Okazuje się, że również przed Świętami inwencja twórcza i dodatkowa energia nie opuszczają naszych gwiazd sportu. Dlatego też, mam niewątpliwy zaszczyt zaprezentować Wam pomysły, na które atleci wpadają zazwyczaj tuż przed Świętami i efekty realizacji tychże pomysłów. 

Przygotowywanie ozdób choinkowych
Kochani, przyznajcie się, kto z Was jako dziecko nie cieszył się nie tylko na samą myśl o ubieraniu choinki, ale skakał z radości gdy mógł sam przygotować jakąś świąteczną ozdobę? Mam wrażenie, że dla wsyztskich była to niesamowita frajda i przygoda. Jak się okazuje, niektórzy z tej zabawy do tej pory nie wyrośli i chyba nadal nie mają zamiaru, ponieważ bawią się w malowanie bombek do dzisiaj. Chodzi tutaj oczywiście o akcję charytatywną "Fundacji Herosi", w której brali udział siatkarze reprezentacji Polski, i której głównym zamysłem było stworzenie świątecznych bombek, które potem wystawiono na licytację. Zebrane pieniądze zostały przekazane fundacji, która działa na rzecz chorych i potrzebujących, głównie młodych ludzi cierpiących na nowotwór (więcej o "Fundacji Herosi" możecie dowiedzieć się na ich stronie internetowej, a jeśli sami chcielibyście ją wspomóc - do czego szczerze zachęcam, to tam też znajdziecie wszystkie potrzebne informacje:)). Cel bardzo szczytny, ale ile też przy tym zabawy! Zobaczcie z resztą sami skupienie na twarzy Michała Winiarskiego i radość w oczach Kuby Jarosza podczas malowania ozdób świątecznych :)



W akcji brali udział też siatkarze Skry Bełchatów, a nagranie z tego wydarzenia możecie obejrzeć tutaj. Nie wiem czy w tym roku "Fundacja Herosi" również organizuje malowanie bombek, bo nie doszukałam się takich informacji na ich stronie internetowej, ale wiem, że Karol Kłos i Andrzej Wrona rywalizują ze sobą w ilości sprzedanych specjalnych kalendarzy (o tu!). Bombki czy kalendarze - to nieistotne, ważne, że chłopakom się chce i robią coś dobrego dla innych. Zdecydowanie popieramy!

Granie ... na koszu
Nie, nie zrobiłam błędu w podtytule! Wiem, że normalnie koszykarze grają w kosza, ale tym razem zawodnicy NBA postanowili zrobić mały wyjątek i zagrać na koszach. Żeby było jasne, nie grają tam tylko dla śmiechu i nie grają też byle czego! Na swój świąteczny występ wybrali utwór "Jingle Bells", a jaki jest efekt ich starań, to już zobaczcie sami ;)



Nagrywanie teledysków
Sport to nie tylko wysiłek i rywalizacja, ale też mnóstwo radości i dobrej zabawy. Chcieli o tym z pewnością przypomnieć sportowcy i trenerzy TS Wisły Kraków, nagrywając swój własny teledysk do wszystkim dobrze znanej piosenki Shakin'a Stevensa "Merry Christmas Everyone". Oprócz frajdy związanej z przygotowaniem i nagrywaniem takiego teledysku, trzeba dodać, że jest to fajne podziękowanie i ukłon w stronę kibiców, którzy na co dzień ściskają kciuki za swoich sportowców i przychodzą ich dopingować na hale sportowe. W tym wypadku pojawiają się również życzenia świąteczne, co możecie zobaczyć sami poniżej. Od razu dodam jednak, że nie jest to jedyny sposób na niekonwencjonalne składanie życzeń kibicom przez sportowców.

  
Śpiewanie i gangsta rapsy
Jak się okazuje hicior "Jingle Bells" nadaje się nie tylko na sportową interpretacją instrumentalną. Równie dobrze prezentuje się on w wersji śpiewanej, o czym przekonuje nas między innymi Maria Sharapova na nagraniu z życzeniami dla kibiców tenisa. Co więcej, Agnieszka Radwańska udowadnia, że można go też zarapować (2Pac czy inny Snoop Dog z pewnością nie powstydziłby się takich rapsów :P). A to wszystko do usłyszenia w załączonym filmiku.



Najlepsze życzenia :)

Jak mogliście się już przekonać, sportowcy mają całą masę pomysłów na umilenie czasu i wywołanie uśmiechu na twarzach swoich kibiców tuż przed Świętami. Wszystkie te starania oczywiście doceniamy i czekamy na więcej :)





Tymczasem ja na łamach Prozaicznego pragnę Wam życzyć zdrowych, spokojnych Świąt spędzonych w gronie najbliższych. Czasu, żeby nacieszyć się wzajemnie swoją obecnością, zamyślić się nad znaczeniem Bożego Narodzenia dla Was samych oraz poczuć zapach pierników z cynamonem i mandarynek tak intensywnie, aby zapamiętać go na cały następny rok :) Dużo szczęścia, pogody i uśmiechu życzę Wam Kochani Czytelnicy ja, autorka we własnej osobie i Ziomek z czerwonym nosem ;)

fot. Kasia Kwiecień / www.babeczkinawybiegu.pl

PS. Brzydkie swetry są spoko B-) ;)


Share:

środa, 3 grudnia 2014

Telewizyjna nostalgia na zimowe dni

Ostatnio z przyjaciółką oglądałyśmy w Internecie fragmenty starych programów i teleturniejów. Po tym krótkim seansie, dopadła mnie mała nostalgia i tęsknota za latami, kiedy to w telewizji można było zobaczyć różnorakie smaczki, jakich dzisiaj już niestety nie uświadczymy :) Pamiętacie jeszcze czasy, kiedy w piątek wieczór siadało się razem z rodzicami przed telewizorem i czekało się na "Randkę w ciemno"? Też byliście ciekawi, co kryło się w maskotce o wdzięcznym imieniu Zonk, którą jako nagrodę pocieszenia wręczał Zygmunt Chajzer w programie "Idź na całość"? Jeśli tak, to zapraszam Was na sentymentalną podróż w przeszłość telewizji, z Jackiem Kawalcem w roli głównej :) Miłe wspomnienia i spora dawka uśmiechu gwarantowane! 

"Randka w ciemno"
morguefile.com
Cały tydzień czekania, a potem 50 minut emocji i śledzenia wydarzeń na ekranie z wypiekami na twarzy! I w końcu w studiu pojawiał się niezawodny prowadzący, Jacek Kawalec (w późniejszej wersji zastąpiony przez Tomasza Kammela), a w tle co jakiś czas pobrzmiewał tajemniczy głos najpierw Doroty, a później Edyty (to trochę takie prekursorki Wielkiego Brata, nie sądzicie?:P). Cała zabawa polegała na tym, że kobieta lub mężczyzna mieli wybrać swoją "randkę" - czyli partnera lub partnerkę - na romantyczny wyjazd i przy odrobinie szczęścia na resztę życia, co podobno też się zdarzało. Pytania były zabójcze, tak samo jak stylówka i ufryzurowanie uczestników. I chociaż cały spektakl wyglądał nieco sztucznie, to według samego pana Jacka i pani Doroty, twórcy programu bardzo pilnowali żeby wybierający nie widział wcześniej kandydatek, a wybierająca kandydatów i na odwrót. Natomiast cała sztuczność miała wynikać z upodobania producentów do poprawnej polszczyzny, którą mieli posługiwać się uczestnicy. Więcej wspominków dotyczących programu wraz z jego fragmentami możecie obejrzeć pod tym linkiem. Reżyserowana czy też nie, "Randka w ciemno" miała swój niewątpliwy urok, i każdy kto ją oglądał, może tę tezę potwierdzić. Ja osobiście pamiętam, że oprócz odsłonięcia kotary i reakcji uczestników na swój widok, najbardziej lubiłam moment losowania kopert (zawsze kibicowałam żeby wylosowali wyjazd za granicę, bo co to za przygoda jechać na randkę na Mazury albo do Lądka Zdrój?;)). Poza tym, zawsze byłam ciekawa relacji z podróży i tego, jak historia danej pary potoczy się dalej. Podsumowując krótko, był to wspaniały program, który zawsze będzie kojarzył mi się z beztroskim dzieciństwem i warto na chwilę wrócić do tych chwil. Dlatego też polecam obejrzeć poniższe nagranie :) (który pojawił się wcześniej na facebookowym fanpage'u bloga, na który zapraszam, o właśnie tu:)



"Tata, a Marcin powiedział...
... że jego tata powiedział..." Kto nie pamięta tej charakterystycznej frazy z serialu z Piotrem Fronczewskim w roli taty i Mikołajem Radwanem w roli syna, któremu nigdy nie brakowało pytań do zadania? Trzeba przyznać, że pan Piotr był wyjątkowo cierpliwym ojcem i dzielnie i wytrwale wyjaśniał swojemu synowi prawidła funkcjonujące w świecie. Cała fabuła kręciła się wokół potwierdzania, prostowania oraz obalania tez wygłoszonych przez tajemniczego tatę równie tajemniczego kolegi chłopca, Marcina (widzieliście kiedyś gościa? Bo ja nie pamiętam żeby się pojawił kiedykolwiek w tym serialu). Chociaż w normalnym życiu, takie pytania byłyby dla nas wyjątkowo denerwujące i nie do wytrzymania na dłuższą metę, to w serialu ten motyw świetnie się sprawdzał. Ja muszę przyznać, że bawiłam się przednio :). Poniżej krótkie wideo przedstawiające dobrze znaną czołówkę serialu. 



"- Kulfon, Kulfon co z ciebie wyrośnie? 
Martwię się już od tygodnia! - To się nie martw!" Przygody Kulfona i Moniki pokazywane był w ramach programu "Ciuchcia" na TVP1, gdzie mogliśmy je śledzić przez całe 10 lat. Jeśli dobrze pamiętam program nadawany był w weekendy i oprócz Kulfona, który miał wybitnie luzackie podejście do życia, zdecydowanie bardziej odpowiedzialnej i poukładanej Moniki, był tam też profesor Ciekawski, któremu Monika asystowała przy różnego rodzaju eksperymentach, bardziej lub mniej naukowych. Nie wiem czy jednak wiecie, że legenda głosi iż zadaniem Kulfona wysłanego na Ziemię z planety Kulfocentauris, było porwać Monikę? Jak wiadomo, ostatecznie tego nie zrobił, a to dlatego, że się w niej zakochał - i bardzo dobrze, bo inaczej nie byłoby tego programu w telewizji, tylko wielka afera i poszukiwanie zaginionej żaby ;). Chodzi Wam po głowie piosenka z czołówki programu? No to łapcie ją w wykonaniu głównych bohaterów :) 



4. "Idź na całość!"
Teraz przeskakujemy z telewizji publicznej do Polsatu, a tam czeka już na nas Zygmunt Chajzer we własnej osobie! Zapytacie dlaczego właśnie pan Zygmunt (znany również z resztą z obecności na meczach siatkarskich)? A ja wam odpowiem: dlatego, że to właśnie on zachęcał uczestników programu, którego był prowadzącym, żeby szli na całość! A dokładnie chodziło o to, żeby wybrać dla siebie jakąś nagrodę-niespodziankę, ukrytą za kotarą bramki numer 1, bramki numer 2 lub bramki numer 3; a na dokładkę, jeszcze później mieć odwagę ją zamienić na jakąś inną, licząc się ze wszelkimi konsekwencjami tej zamiany. W przypadku jeśli ktoś podjął złą decyzję, to jako nagroda pocieszenia zawsze czekał na niego poczciwy Zonk, czyli maskotka z głową kota i workiem z upominkiem-niespodzianką, który pełnił rolę tułowia. Ja zawsze byłam ciekawa co się kryje wewnątrz tego kota, ale niestety do dziś nie udało mi się rozwikłać tej zagadki... A może ktoś z Was wie? No i oczywiście, przeżyjmy to jeszcze raz... ;) 



"Śmiechu warte!"
Szukaliście kiedyś odpowiedzi na pytanie czym tak naprawdę jest życie? Jeśli tak, to ten program zawsze potrafił dać na nie prostą i wesołą odpowiedź: "życie sumą jest przypadków, ze skłonnością do upadków i szukania swego szczęścia w pechu!" Tak właśnie zaczynała się piosenka z czołówki "Śmiechu warte", którą zapewne wszyscy dobrze znają. Cała zabawa polegała na tym, że widzowie podsyłali twórcom programu zabawne filmiki ukazujące sytuacje z życia wzięte, a potem do widzów należała decyzja, który z nich najbardziej ich rozbawił i komu należy się nagroda za najlepsze nagranie w danym odcinku. Jak się nad tym troszkę dłużej zastanowiłam, to doszłam do wniosku, że tak naprawdę "Śmiechu warte" było takim swoistym telewizyjnym Youtubem przeszłości, który widzowie oglądali nie z mniejszą radością i śmiechem niż my obecnie różne zabawne filmiki w przeglądarkach internetowych. Jedyne, czego współczesna wersja nie jest w stanie nam zaoferować, to wdzięk i żarty prowadzącego - legendarnego Tadeusza Drozdy. Specjalnie dla Was pan Tadeusz zrobił jednak wyjątek i wskoczył na chwilę również na Youtube'a :) 




Ale to już było...

i pewnie już więcej nie wróci... W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak przyglądać się temu, co obecnie dzieje się w telewizji i od czasu do czasu odgrzebać jakieś starocie w Internecie i wrócić na chwilę do tamtych chwil. Poza tym, kto wie, może za dziesiątki lat przyszłe pokolenia będą się dziwić i zaśmiewać w głos z obecnych programów, które my dzisiaj uważamy za całkiem zwyczajne? :)


imagebase.net


Share: