piątek, 13 lutego 2015

Prozaiczny Poranek: skocznie i na luzie

Czas pędzi ostatnio jak szalony! Znaczy się zawsze jakoś tam pędził, ale ostatnimi czasy, to mi się wydaje, że mknie - i to nie autostradą A4, ale raczej gdzieś po Route 66 - jeśli wiecie o czym mowa. Jeszcze zaledwie chwilę temu był debiut Prozaicznych Poranków z Prozaicznym Poniedziałkiem, a tu już mamy piątek. Z okazji nadchodzącego weekendu, planowałam zamieścić coś zupełnie na luzie, ale wyszło tak jak wyszło, i jest pół na pół. Z resztą przekonajcie się sami jaki się mi stworzył ten Piątkowy Ranek na blogu.

morguefile.com
Najpierw nieco poważniej
Każdy ma w swoim życiu momenty, że coś nie wychodzi, tracimy zapał albo bez większego uzasadnienia wydaje nam się, że się do czegoś nie nadajemy i w ogóle wszystko totalna porażka. Takie momenty najczęściej prędzej czy później mijają, ale gdy się pojawiają to trzeba je jakoś przeżyć. Dobrą radę w takiej sytuacji ma dla Was Maju z bloga Życie Jest Piękne, który pisze tak:
"W takich chwilach mam ochotę, niczym kot, zwinąć się w kłębek gdzieś w kącie, obok jakiegoś ciepłego pieca, leżeć, nie robić nic i lizać rany. ... Co w takich chwilach robić? Stać się tym kotem."
Jeśli zaintrygował Was ten krótki fragment, to odsyłam do całego tekstu. Jest naprawdę przydatny, sprawdzone na własnej skórze.

A jeśli to nie pomoże...
to mam dla Was coś, na co trzeba zarezerwować sobie więcej czasu (na takie większe śniadanie, albo na przerwę obiadową), ale też coś, co nie będzie Was kurczowo trzymać przy komputerze. Mianowicie jest to nagranie audycji w radiowej Trójce, której gościem był Antoni Huczyński, znany w mediach jako Dziarski Dziadek (tutaj konto na Facebooku). Ci, którzy być może słyszeli o nim co nieco, to jest ten Pan, który ma ponad 90 lat i jest bardziej sprawny niż obecnie wielu nastolatków spędzających całe dnie przed ekranami komputerów. Ale nie o tym mowa. Pan Antoni jest tak pozytywnym człowiekiem, że wydawać by się mogło, że życie płynie i zawsze płynęło mu jak z płatka. Trójkowa audycja pokazuje jednak historię zgoła inną, pełną walki ze swoimi słabościami i stawania twarzą w twarz nieraz nawet ze śmiertelnym zagrożeniem. Historia ta pokazuje również, że zawsze należy brać życie w swoje ręce, chwytać byka za rogi i iść do przodu, bo warto. Tak samo jak warto posłuchać tejże rozmowy. Bardzo zachęcam. Mi ustawiła cały dzień do pionu jak było trzeba.

morguefile.com

Są różne sposoby na wykorzystanie swojego czasu
Jednym z nich jest poświęcenie go na ... szycie sweterków dla pingwinów zagrożonych wyginięciem :). Tę informację podesłała mi kilka dni temu Kasia z Babeczek na Wybiegu i muszę przyznać, że mocno chwyciła mnie za serduszko :). Z reszta, zajrzyjcie sami o właśnie tutaj i przekonajcie się jakie cuda wyczynia już od dłuższego czasu 109-letni Australijczyk, Alfred Date (tekst w języku angielskim).

I teraz to już zupełnie na luzie
Pamiętacie wpis na blogu o tym, co robią siatkarze gdy akurat nie grają w siatkówkę? Kto nie pamięta, może kliknąć tu i sobie przypomnieć. Tam pisałam też o działaniach dwóch wyjątkowo aktywnych medialnie siatkarzy, Karola Kłosa i Andrzeja Wrony, a mianowicie o ich słynnych pojedynkach Kłos vs Wrona. Dawno nie zaglądałam na ich wspólny profil, ale ostatnio przypomniała mi się jedna ze słynnych bitew tych Panów i po załączeniu filmiku, byłam po raz kolejny ubawiona do łez. Dlatego raz jeszcze na tym blogu pojawia się ten przezabawny duet i ich wyzwanie pt. kto napcha sobie do buzi więcej pianek i powie wyraźnie "Skra Bełchatów" :D (błagam, powiedzcie, że Was też to tak bawi :D).



Na koniec muzycznie energetycznie!
Tak się akurat złożyło, że w poprzednie poranki raczyłam Was polską dobrą muzyką, która miała za zadanie nie tylko rozruszać Wasze poranki, ale również przekazać jakąś mniej lub bardziej znaczącą treść. Tym razem jednak będzie zupełnie na luzie, weekendowo i skocznie, bo oto przed Wami Van Halen we własnej osobie i jego przez wszystkich dobrze znane "Jump"*. Wskoczmy z hukiem w ten weekend :) Udanego piątku! 



*tak, mi też ta piosenka kojarzy się głównie z Adamem Małyszem.. :D ;)


Share:

środa, 11 lutego 2015

Prozaiczny Poranek: zwiedzanie świata i sport kształtujący charakter

Dzień dobry w już drugim Prozaicznym Poranku :)! Dzisiaj będzie więcej do oglądania aniżeli do czytania, co nie znaczy, że będzie mniej ambitnie. Gwoli wprowadzenia dodam tylko, że tym razem środa wyjątkowo sportowa i motywacyjna. Zapraszam :)

morguefile.com

Zacznijmy jednak od śniadania
Zapowiedziałam dużo sportu i motywacji i teraz tak przekornie zacznę od jedzenia ;). To dlatego, że śniadanie jest posiłkiem najważniejszym, i którego - jak zgodnie głoszą wszyscy dietetycy świata - absolutnie nie wolno pomijać w codziennym jadłospisie. Kasia z Babeczek na Wybiegu, opublikowała przedwczoraj post opisujący jedną z wrocławskich kawiarni, a dokładnie Cafe Vincent, która serwuje różne francuskie przysmaki. Jeśli jesteście zwolennikami tego typu kuchni i macie okazję wpaść do Wrocławia, to myślę, że warto tam zajrzeć. Więcej informacji znajdziecie pod tym linkiem. Mi się aż zachciało zjeść croissanta na śniadanie (którego niestety nie mam..).

A do śniadania trochę motywacji
Jeśli jesteście takimi szczęściarzami, którzy akurat rzeczonego croissanta na stole posiadają (albo chociaż jakieś inne dobroci), to myślę, że do tej konsumpcji warto dołączyć dawkę motywacji, którą tym razem serwuje Wam Jakub Bączek. Nie jest to postać anonimowa - Kuba to trener mentalny naszej kadry narodowej siatkarzy, który razem z naszymi Orłami wywalczył złotym medal Mistrzostw Świata 2014. Postać bardzo pozytywna i nietuzinkowa, o czym możecie się dowiedzieć z wywiadu przeprowadzonego dla portalu Volley Cafe. A tym z Was, którym moje krótkie wyjaśnienie wystarcza i wolą od razu przejść do rzeczy, podsyłam jedno z nagrań wprowadzających do konferencji z Kubą, które stanowi garść prawdziwych i praktycznych informacji dotyczących zwykłej prozy życia. Kuba nie owija w bawełnę (przestroga dla wrażliwych: materiał zawiera miejscami wulgaryzmy), jest szczery do bólu, a także prawi mądrze i konkretnie.


Jak już jesteśmy przy siatkarzach...
to z chęcią podeślę Wam felieton Krzyśka Ignaczaka, który regularnie pisze dla "Przeglądu Sportowego". Tym razem Igła podjął temat sportu, który jest bardzo ważny w naszym życiu już od najmłodszych lat, ponieważ kształtuje charakter i pomaga radzić sobie z różnymi problemami w życiu. Tekst bardzo motywuje do działania i aktywizacji zarówno dzieciaków jak i dorosłych. Dobrze poczytać z rana, a potem truchcikiem udać się na trening ;). Tekst dostępny jest tutaj.

Apropo treningu
wiem, że większość z nas jest codziennie zmotywowana i gotowa do działania, ale jak już przychodzi co do czego, to nie mamy albo czasu albo siły, żeby poświęcić kilka chwil na aktywność fizyczną w ciągu dnia. Ja tak właśnie często mam i dlatego postanowiłam znaleźć na to jakiś złoty środek, no i się udało. W odmętach Internetu dokopałam się do serii 15-minutowych sesji pilatesowych, które nie są przeciążające, a dają oczekiwane efekty. Są to ćwiczenia z sympatyczną Cassey Ho, która zapowiada, że będą zakwasy i faktycznie po porządnie zrobionym treningu, na drugi dzień czuje mięśnie. Trenerka nie mówi nic o tym, że plecy w końcu przestają boleć, ale ja Wam za to mówię taką nowinę i podsyłam jeden trening, może ktoś się skusi po śniadaniu? ;)



To teraz ruszajcie zdobywać świat!
Gdy już przebrnęliście przez wszystkie rewelacje dzisiejszego Prozaicznego Poranka, to na koniec polecam Wam kawałek w wykonaniu trio Fisz Emade Tworzywo zatytułowany "Zwiedzam Świat". Utwór ten podesłała mi przyjaciółka przed naszym weekendowym wypadem w góry i do dzisiaj go sobie nucę, więc zdecydowanie wpada w ucho :). Klikajcie play i ruszajcie na podbój środy :) Dobrego dnia!




Share:

poniedziałek, 9 lutego 2015

Pierwszy Prozaiczny Poniedziałek

W piątek, po długiej przerwie, pojawił się na blogu nowy wpis zapowiadający eksperymentalną serię krótkich acz treściwych wpisów, pod wspólnym tytułem Prozaiczny Poranek. W dużym skrócie chodzi o to, żeby spróbować dobrze rozpocząć dzień i nakręcić się przynajmniej w miarę pozytywnie na pozostałe jego godziny, a najlepiej to aż do wieczora. Więcej do poczytania tutaj. A teraz zaczynamy przez trzy duże P, bo mam zaszczyt Wam przedstawić Pierwszy Prozaiczny Poniedziałek!

W siatkarskim czarnym kinie, czyli Kuba Bednaruk w roli pierwszoplanowej w "Siatkarskim Magazynie"


"Siatkarski Magazyn" na moim biurku ;)

Nie byłabym sobą, gdybym na pierwszy element Pierwszego Prozaicznego Poniedziałku nie wybrała czegoś związanego z moją ulubioną nad życie siatkówką. A tak się akurat złożyło, że wracając wczoraj z gór, nie miałam nic do roboty w pociągu, więc przed podróżą zajrzałam do kiosku i bach! Trafiłam na gazetę, którą już wcześniej planowałam kupić, ze względu na ciekawość (bo to pierwszy magazyn o siatkówce po dość długiej przerwie na rynku prasowym) i ze względu na zapowiadany wywiad z Jakubem Bednarukiem, trenerem Politechniki Warszawskiej. Kuba to postać niezwykle charakterystyczna i pozytywna, która słynie ze swojej aktywnej działalności na Twitterze i tendencji do wylewania potoków słów na wszystkie tematy (o czym również możecie przekonać się w wywiadzie). Rozmowa jest opatrzona całkiem fajną sesją zdjęciową, więc jeśli lubicie siatkarskie (i kinowe ;) klimaty, to jest to rzecz godna polecenia. 

Ian McKellen i Mr Holmes
Gdy już jesteśmy w temacie kina, to wczoraj wieczorem trafiłam na recenzję nowego filmu w reżyserii Billa Condona, zatytułowanego Mr Holmes. Film "przeplata ze sobą kilka wątków i przedstawia urzekający portret mężczyzny, który być może traci siły, ale który wciąż szuka odpowiedzi na pytania." Więcej dowiecie się z recenzji, która jest w języku angielskim, i którą znajdziecie pod tym linkiem. Historia zapowiada się całkiem ciekawie, a biorąc pod uwagę role Sir Iana, to myślę, że możemy się spodziewać całkiem dobrej produkcji. Tu jeszcze podsyłam trailer: 


Pozytywne wyzwanie
U blogerki Marty znalazłam dzisiaj rano nagranie, mówiące o tym dlaczego warto być pozytywnym człowiekiem i zachęcające do wzięcia udziału w wyzwaniu. Myślę, że pomysł całkiem fajny i warto spróbować :). A więcej znajdziecie tutaj.

Bieg charytatwny
W przedostatnim już punkcie tego Prozaicznego Poranka, chcę Wam podesłać link i zachęcić do wzięcia udział w biegu charytatywnym, który odbędzie się 28 lutego w Oświęcimiu. Biegacze będą zbierać pieniądze na nowe płuca dla Piotra. Więcej informacji na ten temat znajdziecie tutaj oraz na stronie www.zadyszka.org.pl . Kto może, niech się przyłączy. Fajnie jest biegać po coś (i niekoniecznie muszą być to bułki w sklepie;).

I na koniec muzycznie :)
Miała być piosenka na dany dzień, więc będzie :). O tym utworze przypomniałam sobie kilka dni temu słuchając radia i do dzisiaj nie chce wyjść mi z głowy. Tak więc żeby rytmicznie i energetycznie zacząć dzień, podsyłam Wam Lao Che z Drogim Panem. Miłego dnia! :)





Share:

sobota, 7 lutego 2015

Zaczaruj poranek!

Prozaiczny Zoom Optyczny nie miał być w swoim założeniu blogiem motywacyjnym, ale raczej miejscem, gdzie mogę pisać sobie o sporcie kiedy chcę i jak chcę. Z resztą nie tylko o sporcie, ale ogólnie o tym czym chcę się podzielić i nie mam gdzie. Niemniej jednak, ze względu na pozytywny przekaz wszelakich treści tutaj zamieszczanych (bo po co sobie smutków na blogu dokładać, a życie wcale nie jest złe;), czasem mam ochotę podzielić się czymś radosnym, bo co będę to trzymać tylko dla siebie ;). Stąd dzisiaj wpis o tym, że poranki - nawet te przed pracą albo ciężkim dniem - nie muszą być złe. I wiele zależy od tego co my sami z nimi zrobimy. A na końcu wpisu, jeśli dotrwacie, mała zapowiedź tego co potem i niespodzianka. Zapraszam :)


morguefile.com


Często jest tak, że kładąc się spać, myślę, o tym, że na drugi dzień mam dużo pracy, obowiązków i problemów do rozwiązania. Po pierwsze, to w żaden sposób mi nie pomaga i nie nastraja mnie pozytywnie, a dodatkowo jeszcze utrudnia sen. Potem po przebudzeniu to już jest tylko gorzej i ta negatywna fala narasta. Śmiem się domyślać, że nie jestem w tej sytuacji odosobniona (no powiedzcie szczerze czy też tak czasem nie macie?). Ostatnio jednak coś mnie tknęło i po przebudzeniu pomyślałam: "poranek jak każdy inny, nie wiadomo czy będzie źle, najpierw trzeba napić się kawy i jakoś to sobie wszystko uprzyjemnić". No bo przecież, nawet jeśli dzień zapowiada się nieciekawie, to czemu mamy sobie go utrudniać już od rana? Taką zmianę nastawienia wypróbowałam kilka razy i w końcu stwierdziłam, że można z tego zrobić regułę i sposób na dobry początek dnia. Kto wie, może wtedy i cały dzień nie okaże się być taki zły? A nawet jeśli nie, to przynajmniej dobrze się zacznie. Co można zrobić żeby fajnie rozpocząć dzień? Prozaiczny podsyła całkiem prozaiczne, ale skuteczne sposoby :).

Śpiew skowronka albo zwyczajny teledysk z Youtube'a
Muzyka ma moc. Jest to moc niemal magiczna, ponieważ potrafi mówić o rzeczach niemożliwych do wypowiedzenia, przekazywać uczucia w jedyny i właściwy sposób oraz znacząco wpływać na umysł i nastrój człowieka. Przy muzyce dobrze się bawimy, relaksujemy, wylewamy najbardziej gorzkie w smaku łzy, a jak trzeba to motywuje nas do pracy lub aktywności fizycznej. Biorąc to wszystko pod uwagę, dlaczego nie użyć tej magicznej mocy do ulepszenia naszego poranka? Macie jakiś kawałek, który poprawia Wam nastrój? Istnieje taki artysta, na którego widok po prostu nie potraficie się nie uśmiechnąć? Jeśli tak, to nie czekajcie z odpaleniem płyty czy też Youtube'a i innych odtwarzaczy do późnego wieczora, kiedy to wrócicie zmęczeni do domu, tylko zapodajcie sobie taki kawałek do śniadania albo chociaż do szorowania zębów przed lustrem (żeby robić to żywiołowo i rytmicznie;)! Gwarantuję, że już wtedy przez głowę przemknie Wam myśl, że ten dzień wcale nie będzie taki zły. A taki pozytywny impuls ma szansę pociągnąć za sobą kolejne, o czym przekonacie się w kolejnej części wpisu. Dla osób, które chcą poczuć dreszczyk emocji już od rana, i które preferują raczej niespodzianki aniżeli sprawdzone dźwięki - zawsze można załączyć radio. Tam nigdy nie wiadomo co Was w danej chwili spotka, a i może uda się przed tym lustrem coś zatańczyć albo chociaż wystukać nóżką rytm pod stołem, bo kto Wam zabroni? ;)

A na stole...


morguefile.com


A na stole najlepiej postawić smaczne, zdrowe i pełnowartościowe śniadanie, które nie dość, że doda Wam energii na cały dzień, to jeszcze z pewnością dobrze wpłynie na Wasz nastrój już od samego rana. I tu nie chodzi o to, żeby tak jak co dzień walnąć sobie na talerz kanapkę z serem i keczupem, bo nie ma nic innego w lodówce / nie chcę się nam nic innego przygotowywać, a coś przecież zjeść trzeba. Czasem warto poświęcić temu posiłkowi trochę więcej czasu i serca (wiadomo, że ono zawsze tam jakoś się łączy z żołądkiem ;). Spróbujcie zaplanować poprzedniego dnia na co mielibyście ochotę rano, zrobić porządne zakupy i wstać 10 minut wcześniej żeby to wszystko przygotować. Już na sam widok muesli z jogurtem naturalnym, jabłkiem, granatem i orzechami, perspektywa nadchodzącego dnia nieco się rozjaśni. Nie żebym coś miała do tej nieszczęsnej kanapki z serem, ale ile można? Mała zmiana zawsze się przyda, a biorąc pod uwagę jak niewiele wysiłku będzie Was to kosztowało, to naprawdę warto. Przynajmniej spróbować :).

Nie należy czytać przy jedzeniu!
Pod warunkiem, że nie gwarantuje Wam to stuprocentowo lepszego wejścia w kolejny dzień! Wiem, że cała masa poradników dotyczących diet albo właściwego celebrowania posiłków, jednym chórem głosi zasadę, że przy jedzeniu czytać się nie godzi. To dlatego, że wtedy rozpraszamy się, nie skupiamy się na jedzeniu, nie cieszymy się smakiem i takie tam. Osobiście zupełnie się z tym nie zgadzam i łamię tę zasadę na wszystkie strony. I to na różne strony, zarówno te w książkach jak i ten zupełnie internetowe ;). Nic nie sprawia mi takiej frajdy, jak śniadanie zjedzone w towarzystwie wciągającej książki czy też arcyciekawego artykuły lub cyklicznego felietonu napisanego przez ulubionego dziennikarza albo sportowca. Wtedy czuję się jakbym jadła posiłek w towarzystwie dobrego znajomego, a nic tak nie wpływa na jakość posiłków jak dobre towarzystwo, czyż nie? Dobry tekst albo chociaż kilka dobrych słów na ekranie z samego rana świetnie wpływa także na jakość naszego poranka. Jeśli macie więc dodatkowe 15 minut dla siebie rano, warto je spędzić z jakąś wartościową, motywującą lekturą. Jeśli autor publikacji ma dobry humor to czemu Nam ma się to nie udać? :)

morguefile.com

A jeśli już o motywacji mowa...
Dla tych, którzy nie chcą przemęczać swoich oczu od rana bądź też po prostu czytać nie lubią, a chcieliby dostać dawkę motywacji od wczesnych godzin rannych, fajnym rozwiązaniem są krótkie wykłady motywacyjne. Można je znaleźć na wcześniej wspomnianym Youtubie albo pogrzebać trochę w Internecie i odkopać jakieś TED-owe przemówienia. Takie wykładziki trwają zazwyczaj kilkanaście minut, a potrafią naprawdę rozjaśnić pewne sprawy, spojrzeć na stare rzeczy z nieco innej perspektywy i naładować pozytywną energią na dobre kilka godzin albo i nawet na cały dzień. Nie kosztuje Was to zbyt wiele wysiłku: jeden klik i deser motywacyjny do smacznego śniadania macie podany na tacy. Całkiem fajnie, prawda? 

Sposoby alternatywne
Jeśli natomiast czujecie, że nie udźwigniecie od samego rana motywacyjnego gderania jakiegoś gościa, który nie wiadomo skąd się wziął i w ogóle po co to robi, to zawsze możecie wybrać opcję odmóżdżającą i przejrzeć sobie strony z memami i innymi tego typu rzeczami, już o wschodzie słońca. Lepiej być od rana ubawionym do łez aniżeli negatywnie nastawionym do całego świata. Ponadto, jeśli po drodze do kuchni zdążycie zrobić 5 przysiadów i uśmiechnąć się do lustra w korytarzu, to na pewno zaprocentuje w dalszej części dnia. Nie skazujcie Waszego poranka od pierwszego dźwięku budzika na niepowodzenie, bo on Wam jeszcze biedak nic złego nie zrobił. Dajcie mu szansę, dołóżcie coś od siebie, a dzień może naprawdę zacząć się dobrze. I nawet jeśli się dobrze nie skończy, to przynajmniej zostanie miłe wspomnienie i nadzieja na to, że kolejny będzie lepszy :).

morguefile.com


Zacznij dzień całkiem prozaicznie :)
Na zakończenie dzisiejszego wpisu, chciałabym Was zaprosić serdecznie na serię Prozaicznych Poranków na blogu :). Zacznę nieco nieśmiało, ponieważ sama nie jestem pewna z jaką reakcją spotka się taki pomysł, ale pomyślałam, że skoro i tak zazwyczaj próbuję sobie umilać swoje poranki, to dlaczego nie miałabym się podzielić swoimi odkryciami z Wami? Na początek myślę, że trzy razy w tygodniu o poranku (późniejszym lub wcześniejszym - taki charakter pracy, wybaczcie), będzie na blogu pojawiać się wpis z muzyką, artykułami, anegdotkami, cytatami i wszelakimi innymi cudami, na które trafiłam po przebudzeniu i które rozjaśniły mój ranek i rzuciły promienie słońca na resztę dnia. Od razu uprzedzam, że będą to rzeczy kompletnie subiektywne i nie gwarantuję, że na wszystkich zadziałają tak samo pozytywnie. Ale nawet jeśli nie, to mam nadzieję, że naprowadzą Was na właściwą drogę do Waszego radosnego początku dnia. Bądźcie czujni, pierwszy Prozaiczny Poranek już na początku przyszłego tygodnia! Jeśli nie chcecie przegapić nowego wpisu, zapraszam na fan page'a na Facebooku - tam wszystkie informacje o aktualizacjach na blogu pojawiają się na bieżąco i natychmiastowo. Tak więc - do zobaczenia o Poranku! :)


Share: