poniedziałek, 20 października 2014

Jesteś pewien, że potrafisz jeździć na rowerze?

Halo, halo! Witam ponownie po krótkiej przerwie od sensownej treści :) Jak mogliście zauważyć, trochę się na Prozaicznym zmieniło i mam nadzieję, że te zmiany przypadły Wam do gustu. Zanim jeszcze przejdę do rzeczy, to chciałabym zaprosić Was na facebookowy fanpage bloga, o którym może nie wszyscy wiedzą, a który istnieje już od dawna. To tutaj: https://www.facebook.com/kasiazoomuje . I teraz przechodzę już do rzeczy. Pozwólcie najpierw, że kogoś Wam przedstawię. Proszę Państwa, oto Mariusz:

fot. Kasia Kowol

Tak, Mariusz to mój rower, który oprócz tego, że ma imię (które nabył w dość zabawnych okolicznościach), to jest zwykłym miejskim rowerem. No bo przecież rower to rower, nie ma w tym nic dziwnego. Dwa koła, siodełko, rama, kierownica i ewentualnie gadżety. Ale czy jesteście pewni, że wiecie o rowerze wszystko i czy aby na pewno potraficie na nim jeździć?

Ostre koło - czyli nie obijamy się, pedałujemy!
źródło: flickr.com
Ten rower na pierwszy rzut oka w zasadzie nie różni się od zwykłego sprzętu. Jednak ci, którzy odważą się na niego wsiąść i przejechać kilka kilometrów, z pewnością odczują różnicę. W ostrym kole chodzi o to, że mechanizm łańcuchowy zamontowany jest w taki sposób, że rower posiada tylko jeden bieg. W związku z tym, jeśli chcemy aby rower poruszał się do przodu, nie możemy ani na chwilę przestać pedałować. Brzmi dosyć ekstremalnie, bo kto nie lubi sobie od czasu do czasu zrobić odpoczynku od machania nogami? A tu nie ma leniuchowania, trzeba pedałować nawet jadąc z górki! Użytkownicy tych rowerów powiadają, że dzięki temu łatwiej wyrobić sobie nawyk ciągłego pedałowania, a sam rower jest lżejszy i rzadziej się psuje, bo ma mniej mechanizmów, które mogłyby ulec awarii. Do wersji jeszcze bardziej ekstremalnej zalicza się ostre koło, które jest dodatkowo pozbawione tylnego hamulca. Mimo, że teraz pewnie większość z Was ma przed oczami obraz siebie leżącego z twarzą przytuloną do asfaltu, to podobno i do tej innowacji można się przyzwyczaić ;)


Rower speedrowerowy - czyli róbmy żużel bez silnika
źródło: commons.wikimedia.org
Ten typ roweru - podobnie jak wyżej opisany model - nie posiada przerzutek, a ponadto także żadnych hamulców ani innych wystających części. To wszystko ze względu na bezpieczeństwo uczestników zawodów żużlu na rowerach, podczas których właśnie takich rowerów się używa. Kierownica kształtem przypomina tę żywcem wyjęta ze starych ukraińskich rowerów (jest wygięta w kierunku kierowcy). Tor do żużlu na rowerze jest podobny do tego, po którym ścigają się zawodnicy w tradycyjnej odmianie tego sportu. Na pasie startowym staje 4 zawodników i muszą pokonać oni 4 okrążenia (200 - 400 metrów), za które sędziowie przyznają im punkty, w zależności od tego w jakiej kolejności uczestnicy pojawią się na mecie. Brzmi znajomo prawda? Z jedną może różnicą: zawodnicy poruszają się nieco wolniej od tradycyjnych żużlowców i robią zdecydowanie mniej hałasu ;)  





Rower trialowy - czyli nie posiedzisz, ale zahamujesz
źródło: www.encyklopediarowerowa.pl
W przeciwieństwie do poprzednich rowerów, ten posiada hamulce i to nawet bardzo dobre! Niemniej jednak wciąż brak mu przerzutek i coraz częściej też nie montuje się w nim siodełka. Dla zwykłego rowerzysty brzmi to może dość absurdalnie, ale siodełko w rowerze trialowym stało się najnormalniej w świecie elementem zbędnym, a może i nawet nieco przeszkadzającym. Wyjaśnieniem tej sytuacji jest fakt, że tego sprzętu używa się w sporcie zwanym trialem, który polega na pokonywaniu przeszkód poprzez wykonywanie skoków. Podczas tych akrobacji zawodnik znajduje się praktycznie przez cały czas w pozycji stojącej, ponieważ ułatwia mu to pokonywanie przeszkód. Dlatego też biedak nie potrzebuje tego siodełka, bo i tak nie ma czasu sobie na nim spocząć ;). Dodam jeszcze, że jego rower posiada bardzo lekką ale jednocześnie wytrzymałą ramę oraz kierownicę i niewielkie koła zaopatrzone w grube opony. Taka budowa roweru umożliwia skoki na odległość nawet 2-3 metrów.  



Rower poziomy - czyli drzemki sobie nie utniesz, ale przynajmnej poleżysz
źródło: pl.wikipedia.org
Poprzedni rower nie miał w swoim wyposażeniu nawet siodełka, a tutaj bardzo proszę - jest i to przystosowane do całego roweru w taki sposób, że można, a raczej trzeba przyjąć na nim pozycję leżącą. Jak wieść rowerowa niesie, podobno takie położenie ciała znacznie pozwala na zużycie użytkownikowi sprzętu mniejszej ilości energii do pokonania danego odcinka trasy niż w przypadku zwykłego roweru. Rower poziomy pozwala również osiągać większe prędkości aniżeli ten tradycyjny. Ponadto, jego niewątpliwą zaletą jest fakt, że w mniejszym stopniu obciąża kręgosłup oraz daje szansę na przewiezienie większej ilości bagażu - można w nim zamontować kilka bagażników. No i jeszcze kształty. Tutaj nabywcy mają bardzo duże pole do popisu, ponieważ na rynku funkcjonuje całe mnóstwo różnorodnych modeli, od tych z designem maksymalnie minimalistycznym po te najbardziej oryginalne i fikuśne.


Rower Chopper - czyli gdy chcemy poczuć się jak rasowi motocykliści
źródło: commons.wikimedia.org
Jak sama nazwa wskazuje, ten typ roweru wyróżnia się tym, że jest stylizowany na bardzo popularny i przez wielu ludzi uwielbiany rodzaj motocyklu. Inną cechą wspólną tych dwóch pojazdów jest dość wysoka cena oraz rozmiar i waga - rower ten jest z reguły bardzo obszerny, ciężki i solidny. Jego kształt zależy od indywidualnych upodobań nabywcy oraz możliwości twórców rowerowych Chopperów, dzięki czemu możemy podziwiać na rynku naprawdę ciekawe modele. Ja osobiście niestety nigdy takiego sprzętu na ulicach polskich miast nie spotkałam, więc albo miałam pecha, albo ten trend jeszcze nie przyjął się w naszym kraju. Mam jednak nadzieję, że się przyjmie, bo są to chyba najciekawsze spośród opisanych w tym artykule okazów. 





I na koniec prawdziwy hardcore wśród rowerów!
Na podsumowanie tego wpisu, chciałabym Wam zaprezentować rower, jakiego nie spotkacie w żadnym sklepie i niestety na ulicy już też nie... Jest to rower odziedziczony po moim dziadku, do którego mam wielki sentyment (pamiętam jak dziadzio jeździł na nim ze mną na wycieczki rowerowe). Dlatego też, za wszelką cenę chciałam go odrestaurować i przywrócić do ponownego użytku. Niestety nie udało się. Na początku z roweru (w czasie jazdy oczywiście) odpadały może mniej znaczące części, takie jak błotnik czy lampka. Nieco groźniej zrobiło się, gdy odpadło przednie koło (na szczęście w trakcie postoju) i gdy opadły pedały -  niestety już po postoju, dlatego byłam zmuszona zahamować tuż przed skrzyżowaniem niczym Fred Flinston w swojej bryce. Po tej przygodzie skapitulowałam i postanowiłam kupić nowy rower (patrzcie zdjęcie u samej góry). Na koniec dodam jeszcze cenną poradę: nie jeździjcie na starych rowerach, których po prostu nie da się naprawić albo trzeba to zrobić ogromnym kosztem i bez żadnej gwarancji, że na pewno będzie Wam długo i dobrze służył. Ustawcie je lepiej jako ozdoba w ogrodzie, żeby przypominały Wam te radosne chwile z przeszłości, a sami przesiądźcie się na nowszy sprzęt. Pozdrawiam :D!

fot. Kasia Kwiecień / www.babeczkinawybiegu.pl


Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz