niedziela, 9 listopada 2014

5 momentów w sporcie, których nigdy nie zapomnę

Sport to piękne chwile, wzruszenia oraz cała gama emocji - i za to go kochamy. Dyscyplin na świecie mamy do wyboru do koloru, i każdy może znaleźć w tym wachlarzu coś dla siebie. Większość z Was ma też na pewno w pamięci wyryte takie chwile, kiedy z wypiekami na twarzy śledził to, co się działo na polu walki i po wygranej cieszył się tak, jakby cały świat dookoła przestał istnieć. Oto momenty, które ja przeżywałam właśnie w ten sposób, i które zapamiętałam na zawsze.

"Tylko spokojnie, mamy dużo czasu."
Rok 2009, trwają Mistrzostwa Świata w Piłce Ręcznej, a Polska drużyna pod wodzą Bogdana Wenty walczy o awans do półfinału. Ja, chociaż na co dzień jestem zagorzałą fanką siatkówki, to lubię sobie od święta obejrzeć mecze piłki ręcznej i robię to zawsze, jak gra nasza reprezentacja. Ci, którzy chociaż raz mieli okazję śledzić poczynania naszych szczypiornistów, wiedzą jak ogromne emocje niesie każdy pojedynek z udziałem Polaków. Mecz z Norwegami oglądałam z wypiekami na twarzy, a pod koniec, kiedy na tablicy wyników widniał wynik 30:30, to musiałam mieć tętno niczym Usain Bolt na bieżni. Sytuacja była dość patowa, ponieważ w przypadku remisu do półfinału awansować mieli... Niemcy. Dlatego obydwóm drużynom bardzo zależało na wygranej. Gdy zostało 15 sekund do końca meczu, wtedy nasz trener wziął czas i sami zobaczcie, co się działo: 



Widzieliście jak nasi zawodnicy rzucili się z radości na ziemię jeden na drugiego? No, to ja wyglądałam mniej więcej tak samo, z tym że w liczbie pojedynczej ;) To było coś niesamowitego, a wspomnienie tej wygranej nieraz dodawało mi otuchy w chwilach stresu i podczas różnych wyzwań (jak egzamin na prawo jazdy na przykład), i przypominało, że niemożliwe może stać się możliwe i wystarczy na to nawet 15 sekund ;)

Kamil Stoch Mistrzem Olimpijskim
To natomiast wspomnienie zeszłoroczne, czyli jeszcze całkiem świeże i na czasie. Wątpię, żeby ktokolwiek z Was nie widział występów Kamila Stocha na ostatnich Igrzyskach Olimpijskich w Soczi. Nasz skoczek był niesamowity i bądźmy szczerzy - bezbłędny i nie do pokonania. Tą dyscypliną interesuję się dość długo i chociaż nie wiem na ile jestem w niej oblatana, to mogę w ciemno powiedzieć, że takiego stylu u skoczka skaczącego tak daleko, to ja jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam. Kamil dostarczył nam wielu emocji w tamtym sezonie i wiele z nich na trwałe zostało w mojej pamięci. Tak samo z resztą reagowałam zawsze na występy Adama Małysza, bo któż nie trzymał kciuków za naszego Orła! Mam nadzieję też, że ten sezon będzie dla Naszych co najmniej tak udany jak poprzedni. Lećcie chłopaki, lećcie!



Artur Kuciapski walczy do końca!
Z lekkoatletyką to z kolei bywa u mnie tak, że nie śledzę z wypiekami na twarzy wszystkich zawodów i nie znam nazwisk wszystkich uczestników na pamięć, ale jeśli odbywają się w danym czasie jakieś mistrzostwa lub inna impreza lekkoatletyczna, to po prostu lubię mieć włączony telewizor i zerkać sobie na poczynania sportowców gdzieś tak przy okazji (no dobra, jak biegnie Usain Bolt, albo akurat występują Polacy, to nie patrzę przy okazji, ale to są wyjątki!;P). No i właśnie jak sobie coś pisałam na laptopie, a było to w wakacje podczas Mistrzostw Europy w Zurychu, i zobaczyłam, że zaraz będą biec Nasi, to przerwałam pracę i skupiłam się na wyścigu na 800 metrów. Startowało w nim aż trzech Polaków, i chociaż to Adamowi Kszczotowi udało się zdobyć złoto, to mój ogromny podziw wzbudził młody zawodnik, Artur Kuciapski, który wygrał tam co prawda "zaledwie" srebrny medal, ale spójrzcie tylko, z jakiej pozycji on atakował! Pozostając daleko poza czołówką, do samego końca walczył i jego wysiłek został należycie nagrodzony. Wniosek jest następujący: nieważne jak daleko jesteś, nigdy się nie poddawaj, bo nie wiesz co dzieje się w głowach tych, którzy są przed Tobą i nie wiesz jak wiele możesz stracić, jeśli chociaż nie spróbujesz dać z siebie wszystkiego!


Justyna Kowalczyk - złoto w Soczi ze złamaną kością
źródło: flickr.com
Ostatnie zimowe igrzyska olimpijskie niosły ze sobą mnóstwo emocji, a oczy wszystkich kibiców podczas każdego z wyścigów były skierowane na naszą już-legendę biegów narciarskich, Justynę Kowalczyk. Sytuacja była dramatyczna ze względu na kontuzję, której Justyna nabawiła się przypadkowo jeszcze przed igrzyskami, czyli złamanie kości śródstopia. Najzwyczajniej w świecie, było mi dziewczyny żal, bo przecież wiadomo, że dla każdego sportowca, igrzyska to najważniejsza impreza, i to głównie do niej przygotowuje się przez cztery lata (a o istocie Igrzysk, możecie poczytać tutaj:). Dlatego też trzymałam za naszą biegaczkę kciuki dwa razy mocniej niż zazwyczaj. I byłam jeszcze bardziej pełna podziwu niż zazwyczaj dla woli walki i zawziętości naszej zawodniczki. Pomimo wszelkich trudności, które się spiętrzyły przed startem w biegu na 10 km, dała radę i po raz kolejny podarowała nam łzy radości i powód do dumy. A ten historyczny występ, możecie zobaczyć tutaj :)




Złoty medal mistrzostw świata i szaleństwo w Spodku!
Na koniec oczywiście nie mogło zabraknąć złotego medalu mistrzostw świata, którego nasi siatkarze wcale nie musieli z Polski przywozić ;). Ja co prawda oglądałam tę scenę z nieco innej perspektywy, a dokładnie było to kilka metrów wyżej (wrażenia opisane tutaj!). A to co się działo w tamtej chwili na dole, zobaczyłam dopiero w telewizji, bo po ostatnim punkcie panowała na trybunach taka euforia, że tak naprawdę, to ciężko powiedzieć co tak właściwie się działo ;D Dlatego warto zobaczyć to jeszcze raz i przypomnieć sobie jak to było :)



Czekamy na więcej!
Oczywiście, takich momentów mogłoby się tutaj znaleźć równie dobrze dwa razy więcej, bo polscy sportowcy ostatnio coraz lepiej radzą sobie na arenach międzynarodowych i coraz częściej dają nam powody do radości. Dlatego też, mam nadzieję, że jeśli po raz kolejny pojawi się tutaj tego typu wpis, to będę "zmuszona" pokazać Wam tych wspaniałych momentów co najmniej dwa razy tyle co dzisiaj!

Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz